Czy można wyobrazić sobie Pana Młodego w takiej odsłonie u boku odzianej w biel oblubienicy...? Wszak dzień ślubu kojarzy się z pewną podniosłością, uroczystością – a te z kolei sugerują szyk, elegancję, podejście raczej konwencjonalne i czasem może nawet...nudne.
A moment ślubu to przecież także, a nawet przede wszystkim, chwile radości, szczęścia – czemu by zatem nie podkreślić tego strojem, postawić na luz, zabawę, kolor... Projektanci mody męskiej zachęcają do tego prezentując w nowych kolekcjach ubrania inspirowane muzyką – rockiem czy punkiem. Co kilka sezonów temat ten powraca, a skoro znów jest na czasie, trudno by pewne jego elementy nie przeniknęły i do mody ślubnej. Ta zaś jest coraz odważniejsza i pozwala Młodym Parom popuścić wodze fantazji. A co na to goście...? A może tak zachęcić ich do wspólnej zabawy i zorganizować wesele w stylu punk-rock? To wersja dla najodważniejszych, świetna opcja dla wielbicieli tego gatunku muzycznego, nie da się jednak ukryć, że dla przyzwyczajonego do konwencji społeczeństwa (czytaj: goście chcą różowego tortu, białej sukni i czarnego garnituru) może być trochę trudna do przyjęcia... Pozostaje więc pokusić się o mariaż elegancji z punkową swobodą i przemycenie do stroju Pana Młodego wybranych elementów stylu. Taka stylizacja może być dużo bardziej interesująca niż zbyt dosłowne potraktowanie tematu i pojawienie się na własnym ślubie w skórze nabijanej ćwiekami, glanach i z czubem na głowie.
Detale kojarzące się z punk-rockiem to wspomniane już skóry, metalowe ćwieki czy biżuteria w postaci żyletek i agrafek. Nabijane metalem paski, skórzane „pieszczochy" towarzyszą spodniom-rurkom w kratkę, swobodnym kurtkom i ciężkim glanom. Obowiązująca kolorystyka to: czerń, czerwień, oliwkowa zieleń. Podstawą punkowej stylizacji powinna być zabawa strojem, gra kontrastów, umiejętne połączenie części garderoby kojarzących się z casualem z takimi o rodowodzie bardziej eleganckim. Celem jest przecież złagodzenie surowości ślubnego stroju i nadanie mu pewnej swobody, świeżości...Luzu, który kojarzy się nie z nudną ceremonią a radością, którą przeżywają zakochani w dniu swojego ślubu.
By jednak stylizacja nie okazała się przebraniem, pożądany jest umiar, warto zatem postawić na jeden główny element stylizujący, który da całości odpowiedni efekt. Może to być na przykład krótka skórzana kurtka, która zestawieniu typu: biała koszula i garniturowe spodnie w fasonie „slim" nada posmak swobodnej elegancji. Dodatek w postaci cienkiego (najlepiej czerwonego) krawatu doda całości zawadiackiego charakteru. By było bardziej punkowo, koszula może być czarna. A może spodnie bojówki i błyszcząca marynarka od garnituru? „Pazura" dodadzą ciężkie glany. Kobiety doskonale wiedzą, że to właśnie dodatki są mistrzem w kreowaniu określonego stylu - obuwie czy biżuteria mają nieocenione wprost właściwości stylizacyjne. Alternatywą dla wojskowych buciorów mogą być lekkie trampki, odważniejsi Panowie mogą skusić się nawet na „dekoracje": wpięcie w ucho agrafki czy ozdobienie szyi obrożą nabijaną ćwiekami. Efekt murowany! „Najbezpieczniejszą", ale wcale nie mniej efektowną wersją będzie sięgnięcie po czarny błyszczący garnitur, zestawiony z ciemną koszulą i dodatkami w kontrastowym, mocnym kolorze. Ostateczny rezultat zabaw stylizacyjnych wzmocni fryzura. I nie musi to być wcale sławny irokez, wystarczy odrobina „artystycznego" punkowego (lecz kontrolowanego) nieładu...
Ślub to wyjątkowa uroczystość. Czym jednak jej niezwykłość podkreślimy, zależy tylko od nas samych. To Para Młoda nadaje w tym dniu ton, folguje tylko swoim zachciankom. Warto odejść czasem od utartych schematów, zrezygnować z powagi na rzecz podkreślenia własnej indywidualności. Utrzeć nosa gościom przyzwyczajonym do formalnych ceremonii, pokazać im, że można inaczej. Z fantazją, radością, z polotem... Ciekawe stylizacje strojów, wesele w nietypowym miejscu – to tylko niektóre możliwości. Ryzykujemy tylko tym, że w morzu podobnych do siebie uroczystości, tą naszą, okraszoną zabawą i niekonwencjonalnym podejściem zapamiętają najdłużej. Kto wie, może i najlepiej...?
Autor: Anna Kopczyńska /Giacomo Conti
Fot.: Giacomo Conti
www.giacomo.pl