Cały czas pamiętam moja wymianę wiadomości z Ewą, kiedy starałyśmy się zaplanować dzień Naszego spotkania na sesję plenerową. Kapryśna, górska pogoda stale mieszała w naszych planach i powoli zmuszała do rezygnacji z chęci zrobienia poślubnej sesji wśród szczytów Tatr. Wiedziałam o tym, jak bardzo oboje chcieli na ten moment być bliżej chmur, dlatego wybierając najbardziej przyjazny pogodowo dzień, pojechaliśmy zrealizować marzenia o malowniczej, górskiej panoramie.
Kiedy patrzyliśmy w górę, nic nie wskazywało na to, że pogoda tak bardzo Nas rozpieści. Nie mówię tutaj o wietrze, który momentami nabierał takiej siły, że ledwo można było utrzymać równowagę, ale o słońcu które pojawiło się wraz z Naszym wejściem na szczyt i towarzyszyło Nam aż do zakończenia zdjęć…
Czy było warto postawić wszystko na jedną kartę?
Tekst i zdjęcia: ANKA Robi Zdjęcia,
www.ankarobizdjecia.pl