O co zatem chodzi i dlaczego niektórzy klienci, którzy marzą o niebanalnej imprezie w dobrym guście, wciąż zadają pełne obaw pytanie „Czy to jest w ogóle możliwe”?
W tej chwili playlista na co drugim weselu, które oprawia muzycznie ekipa Mixtury, nie zawiera ani jednego utworu disco polo. Zarazem parkiet jest wypełniony przez cały czas i panuje na nim euforia. Udowadniamy regularnie, że ludzkość popełniła tyle cudownej i różnorodnej muzyki, iż grzechem jest ograniczać się do jednego gatunku o wątpliwych walorach estetycznych.
Ba, już dawno dostrzegliśmy, że popyt na takiego typu usługi na rynku eventowym znacznie przewyższa podaż. Z kolei imprezy w stylu „dicho” sukcesywnie odchodzą do lamusa i nie uratuje ich nawet Jacek Kurski, któremu się marzy, żeby Zenek Martyniuk stał się gwiazdą TVP.
Są oczywiście sytuacje, kiedy na pewno wiecie, że na weselu będzie obecna grupa gości, która preferuje wspomniany w tytule styl muzyczny. Najbardziej sensownym rozwiązaniem w tym przypadku jest pójście w uniwersalny klimat „złotych przebojów”, do których potrafi świetnie się bawić najbardziej zróżnicowana publiczność. Doskonale sprawdzają się również współczesne hity folkowe takich wykonawców jak Kayah, Enej, Brathanki czy Piersi z Bałkanicą.
Co jednak robić, jeśli wspomniana grupa jest liczna, zwarta i zakorzeniona w swoich preferencjach? Po pierwsze, koniecznie powiedzcie o tym ekipie odpowiedzialnej za muzykę na waszej imprezie. Po drugie, ustalcie z nią kilka hitów, które są dopuszczalne w sytuacjach „kryzysowych”, kiedy wujek czy ojciec chrzestny po kolejnym kieliszku wraz z rodziną zaczyna osaczać DJ-a z uporczywą prośbą „puścić coś do tańczenia”. 1-2 krótkie sety zawierające sekwencję podobnych utworów zwykle załatwiają problem, po czym można spokojnie wrócić do ustalonej koncepcji.
Swoim klientom Mixtura zawsze przypomina, że to jest przede wszystkim ich święto, ich impreza, a nie tylko impreza ich gości. Zatem mają pełne prawo do zrealizowania własnej wizji, nie czując się obco na przyjęciu, które przecież zorganizowali. I większość zaproszonych zawsze potrafi to uszanować i dobrze się bawić.
Z kolei odosobnionej kuzynce czy mężowi cioci, którzy czasem w przerwach opowiadają nam o tym, jak powinno wyglądać kanoniczne wesele, zwykłem odpowiadać: „Był/a Pan/i na kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu różnych przyjęciach. I wszystkie wyglądały tak samo. Dziś jest inaczej. I Pani/Pan na pewno to wesele zapamięta” :)
Tekst i zdjęcia: Alek Barcewicz, Konferansjer ekipy Mixtura