Panna młoda przy nadziei

Ślub i dziecko to ukoronowanie marzeń wielu kobiet. Jednak gdy zdarza się niespodziewanie, może budzić wiele wątpliwości...

M.W.: Nieplanowana ciąża bywa często powodem decyzji o ślubie, ponieważ dziecku trzeba stworzyć rodzinę. Ile jest w tym racji?

A.H.K.: Jest w tym dużo racji. Ludzkość jeszcze nie wymyśliła nic lepszego od rodziny. Mały człowiek bardzo długo nie jest samodzielny i potrzebuje opieki obojga rodziców. Instytucja rodziny zabezpiecza należne dziecku prawa. Małżeństwo zawarte formalnie w obliczu prawa cywilnego i Kościoła sprawia, że obie te instytucje stoją na straży dobra narodzonego w tym związku dziecka.

M.W.: Ale chyba nie jest dobrze, jeżeli ciąża jest jedynym lub najważniejszym powodem zawarcia małżeństwa?

A.H.K.: To prawda – jednak zdarzają się związki, w których na początku nie ma miłości. Później pojawia się dziecko, które zmienia relacje pomiędzy rodzicami. Tworzy się pewien rodzaj więzi emocjonalnej, wspólnej odpowiedzialności i wspólnego szczęścia. Ważne jest, żeby tego momentu nie przeoczyć. Nie ma reguł. Trudno przewidzieć, w jaki sposób pojawienie się dziecka wpłynie na jego rodziców i czy w ogóle to się zdarzy. A jeśli tak, to kiedy.

M.W.: Bywa jednak, że mężczyzna i kobieta są ze sobą szczęśliwi, żyjąc od dawna w związku nieformalnym. Nagle pojawia się dziecko. Rodzice pragną zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i miłości. Wiedzą, że mogą na siebie liczyć. Po co jednak mieliby zmieniać swój stan cywilny, jeśli dotąd nie czuli takiej potrzeby?

A.H.K.: Wiele związków tak właśnie funkcjonuje. Nie dotyczy to jednak wszystkich par i dlatego państwo i Kościół sprawują kontrolę nad rodziną w celu zagwarantowania właściwej opieki nad potomstwem.

M.W.: Czy fakt bycia poczętym przed ślubem może mieć jakiekolwiek znaczenie dla dziecka w jego dorosłym życiu?

A H-K: W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że zaczyna się zastanawiać, kiedy i przez kogo został poczęty. Kwestia ta nabiera szczególnego znaczenia w sytuacji, gdy między rodzicami nie ma miłości. Wówczas fakt bycia poczętym przed ślubem powoduje, że dziecko czuje się niechciane, niekochane, a nawet winne braku ciepłych uczuć pomiędzy matką i ojcem. Wielu moich pacjentów cierpi w dorosłym życiu z powodu deficytu miłości w dzieciństwie. Często źródła tej sytuacji doszukują się w fakcie bycia nieplanowanym dzieckiem. Odkrycie, że zostało się poczętym przed ślubem, może mieć także inne konsekwencje. Może spowodować rozczarowanie w stosunku do tych rodziców, którzy wpajają dziecku konieczność zachowania czystości przedmałżeńskiej. Dziecko staje w obliczu podwójnej moralności rodziców i traci do nich zaufanie. Nie wolno przed dzieckiem ukrywać, kiedy zostało poczęte, bo i tak prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Należy poinformować je w momencie, kiedy zapyta i będzie w stanie zrozumieć odpowiedź. Nie ma tu reguły, kiedy powiedzieć dziecku: czy zrobić to, gdy dziecko jest w wieku przedszkolnym czy też szkolnym.

M.W.: Jeszcze nie tak dawno, a może i do dziś, w niektórych środowiskach panna młoda w ciąży to wstyd dla całej rodziny. Dziecko pochodzące ze związku nieuświęconego sakramentem to też wstyd. Czy ostatnio zmieniło się coś w tej kwestii?

A.H.K.: W ciągu ostatnich kilkunastu lat znacznie wzrosła tolerancja społeczna dla panny młodej wstępującej w związek małżeński w odmiennym stanie. Wpłynęła na to większa swoboda seksualna i osłabienie norm religijnych. Powszechna dostępność mediów, a co za tym idzie większa otwartość na świat spowodowały zmniejszenie różnicy w poglądach pomiędzy wsią i miastem. Ciągle jednak zauważa się większe przyzwolenie na pannę młodą w ciąży niż dziecko spoza związku małżeńskiego.

M.W.: Jeśli na wiadomość o ciąży decydujemy się wstąpić w związek małżeński, to jaki termin jest lepszy: przed porodem czy po porodzie?

A.H.K.: Kobiety, które spodziewając się dziecka, planują wstąpienie w związek małżeński, kierują się przede wszystkim stopniem zaawansowania ciąży. Jeżeli jest możliwość zawarcia ślubu do czwartego miesiąca, póki brzuszek jeszcze nie jest widoczny (póki ciało nie jest z powodów oczywistych „większe”), większość kobiet woli nie przekładać ceremonii na okres po porodzie. Pragną od samego początku zapewnić dziecku bezpieczeństwo. Nie bez znaczenia jest tu czynnik ekonomiczny. Kobieta w ciąży szczególnie potrzebuje oparcia w mężczyźnie.

M.W.: Marzeniem większości kobiet jest bajkowa ceremonia ślubna, podczas której mogłyby wystąpić w roli pięknej księżniczki. Tymczasem ciąża powoduje w kobiecie pewne zmiany natury fizycznej i psychicznej, narzuca różnego rodzaju ograniczenia w trosce o prawidłowy rozwój nienarodzonego dziecka. Czy w takiej sytuacji ceremonia ślubna jest w stanie spełnić oczekiwania panny młodej?

A.H.K.: Najgorszy jest sam początek ciąży, gdyż wiele kobiet ma mdłości, źle się czuje, ale około czwartego miesiąca przy prawidłowym przebiegu ciąży sytuacja się stabilizuje. Wtedy wiele kobiet pięknieje, rozkwita w swojej kobiecości i promienieje szczęściem. Jeśli kobieta pragnie dziecka, nie zauważa żadnych niedogodności związanych ze swoim odmiennym stanem. Sama ceremonia ślubna nie stwarza sytuacji (barier nie do pokonania) przekraczającej siły przyszłej matki. Sylwetka nawet do piątego miesiąca nie zmienia się na tyle, żeby ciąża była widoczna. Można więc nadal pozwolić sobie niemal na każdy fason sukienki. Oczywiście, panna młoda w stanie odmiennym w trosce o swoje dziecko musi unikać alkoholu i raczej powinna zrezygnować z hulanek do białego rana. Poza tym w granicach zdrowego rozsądku może czerpać w pełni radość zarówno z ceremonii ślubnej, jak i przyjęcia weselnego.

M.W.: Ciąża i zmiana stanu cywilnego to podwójna rewolucja życiowa. Może lepiej rozłożyć te dwie decyzje w czasie?

A.H.K.: Zdecydowanie lepiej jest dla większości par rozłożyć w czasie te decyzje i zachować tradycyjną kolejność – zwłaszcza jeśli para zna się stosunkowo od niedawna i nie zdążyła się jeszcze sobą nacieszyć.

M.W.: Zbyt późno mówić o tradycyjnej kolejności, skoro dziecko jest już w drodze. Można natomiast dać sobie czas na podjęcie decyzji o małżeństwie. Ślub zawarty tylko ze względu na dziecko wcale temu dziecku nie wyjdzie na dobre, a obydwojgu rodzicom odbierze szansę zbudowania szczęśliwych związków z innymi partnerami.

A.H.K.: Poniekąd masz rację ale potrzeba znalezienia jakiegokolwiek oparcia, zwłaszcza u młodych kobiet, jest tak duża, że nie są one w stanie realnie ocenić sytuacji. Do tego dochodzą naciski rodziny, normy obyczajowe, społeczne i religijne, które wciąż piętnują panny z dzieckiem. Ich funkcją, w ramach pilnowania ładu społecznego, jest właśnie piętnowanie moralne tych kobiet.

M.W.: Kobieta może nie, ale mężczyzna też chyba ma tu coś do powiedzenia. Mężczyzna może wziąć na siebie odpowiedzialność za wychowanie dziecka, dać mu nazwisko, ale bez wchodzenia w związek małżeński.

A.H.K.: Oni rzeczywiście tak myślą. Mężczyźni, którzy są odpowiedzialni, ale nie kochają matki swojego dziecka, chętnie przyjmują rolę ojca z wszystkim, co za tym idzie, ale nie decydują się na stworzenie formalnej rodziny. Jest to uczciwe postawienie sprawy, jednak zawsze kryje się w tym jakiś dramat dla niego, dla kobiety i dla dziecka poczętego z tego związku.

M.W.: Ja myślę, że większym dramatem byłaby świadomość życia w zakłamaniu, wbrew własnym uczuciom – zarówno dla kobiety poślubionej wyłącznie ze względu na dziecko, dla mężczyzny, który się poświęcił, jak i dla dziecka wzrastającego w rodzinie bez miłości...

A.H.K.: To zawsze są bardzo trudne decyzje. Najlepiej, żeby dziecko miało obydwoje rodziców, którzy nawet jeśli się nie kochają, to potrafią ze sobą być. Ważne jest, żeby dziecko miało na co dzień ojca i matkę, którzy się nim wspólnie opiekują. Dziecko poznaje wówczas pewne wzory zachowania, uczy się funkcjonowania w rodzinie, odpowiedzialności, porządku społecznego. Ideałem jest, gdy te relacje oparte są na autentycznych uczuciach.
Wniosek może być tylko jeden: jeżeli para zna się krótko, nie jest pewna jeszcze swoich uczuć i nie planuje wspólnej przyszłości, trzeba dbać o antykoncepcję. Dzieci powinny przychodzić na świat jako owoc pragnienia obydwojga rodziców.

Magazyn Wesele / Rozmawiała Renata Rychlik

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj